
La Cocina
Dzieło Alonso Ruizpalacios było jednym z bardziej wyczekiwanym przeze mnie filmów na Festiwalu Kamera Akcja. Po zwiastunie jawiło się bowiem, jako niezwykle chaotyczna krytyka równie chaotycznego kuli...}
Reżyseria
Vince Gilligan, Peter Goul
Gatunek
Dramat kryminalny
Czas trwania
6 sezonów / 63 odcinki po 42-69 min
Dostępność
Netflix
Dziś przychodzę z poleceniem wciągającego serialu, który definitywnie zakończył się w tym roku, więc jesienne wieczory stanowią idealną okazję do pochłonięcia całości. „Zadzwoń do Saulaˮ (org. „Better Call Saulˮ). Produkcja zaczynała w 2015 roku, jako opowieść o trudnych początkach ekscentrycznego prawnika Saula Goodmana znanego z serialu „Breaking Badˮ, z czasem przeradzając się w pełnokrwisty prequel, poszerzający świat stworzony Vinceʼa Gilligana, pogłębiając charaktery znanych już postaci i wprowadzając nowe,
równie ciekawie napisane. O ile analogie związane z BB same się nasuwają, tak trzeba zaznaczyć, że „Zadzwoń do Saulaˮ nie brakuje własnego charakteru, przez 6 sezonów wyrósł na serial w mojej ocenie, może i skromniejszy, ale dojrzalej napisany i ciekawszy w odbiorze. Szczególnie z uwagi na sposób prowadzenia postaci. Saul, a właściwie to Jimmy McGill jest bohaterem, który z miejsca zyskał moją sympatię, w przeciwieństwie do ikonicznego już, ale zupełnie antypatycznego Waltera Whiteʼa. Protagonista rewelacyjnie sportertowany przez Boba Odenkirka to typ postaci zmagającej się z odrzuceniem i problematycznymi relacjami rodzinnymi, a przez problemy i nawyki w przeszłości, wielokrotnie działając w dobrych intencjach wkopie się w jeszcze gorsze kłopoty, także na szkodę innych osób.
Cóż, mało do którego serialu tak mocno pasuje określenie słodko-gorzki. Bo choć wzorem serialowego poprzednika i tu nie brak wątków kryminalnych sprawnie budujących napięcie, to rdzeń opowieści stanowią ludzkie dramaty, trudne wybory i zderzenia barwnych charakterów, przeplatane humorem, zwykle ponurym. Bo gdybym miał wybrać to, co najbardziej napędza „Zadzwoń do Saulaˮ to właśnie galeria różnorodnych, niejednoznacznych postaci, w równie dużym stopniu przyciągających do ekranu, co tytułowy bohater. Nie wdając się w spoilery, by nie odebrać delektowania się każdą minutą, cieplutko polecam dać szansę tej produkcji, nawet bez znajomości, czy niechęci do „Breaking Badˮ, bo jest to dzieło stojące na własnych nogach. Wszystkie odcinki znajdziecie na platformie Netflix.
[Krzysztof Olszamowski]
Dzieło Alonso Ruizpalacios było jednym z bardziej wyczekiwanym przeze mnie filmów na Festiwalu Kamera Akcja. Po zwiastunie jawiło się bowiem, jako niezwykle chaotyczna krytyka równie chaotycznego kuli...}
Jeśli nie do końca przekonuje Was urok klasycznych slasherów, mam idealną propozycję na piątek 13-ego. Zamiast grupy lekkomyślnych nastolatków w środku lasu dostaniecie grono głodnych bogaczy na p...}
W czasie wakacji fani kin studyjnych mieli możliwość zobaczenia ponownie na dużym ekranie „Czasu Apokalipsy" - tym razem w wersji rozszerzonej, z dodatkowymi 30 minutami materiału. To wznowienie można...}